Bajka o chłopcu, który kradł Żelki
Rozdział 1.
Pierwszy psikus chłopca
– Synku chodź na śniadanie!
– Już idę mamo!
– To pośpiesz się bo spóźnisz się do szkoły.
„Dobrze, że zrobiłem pani Dyrektor małą niespodziankę”.
A tą małą niespodzianką była kałuża pełna białej farby. A pani Dyrektor jak to pani Dyrektor była bardzo zamyślona, bo miała dużo pracy. Musiała kilka papierów podpisać i coś wysłać do kuratorium. Weszła do kałuży pełnej farby i pomyślała, że to tylko woda bo w nocy padał deszcz, jak weszła do szkoły to zrobiła rzecz jasna ślady butami aż do swojego gabinetu. A jak przyszli uczniowie to zobaczyli te ślady i poszli do gabinetu dyrektora, na drzwiach było napisane: „Gabinet dyrektora Anny Kowalskiej”. Wypytali panią Annę co się stało ale pani myślała, że to robotnicy z budowy obok, coś się nim niechcący wylało. Pewnie zastanawiacie się czemu i jak to zrobił. Zrobił to dlatego, bo pani ostatnio dała uwagę do dziennika z obowiązkowym podpisem przez rodzica za bieganie po korytarzu i wpadnięciu na panią wychowawczyni z kawą w drzwiach klasy. A zrobił to tak, bo jak jest noc staje się niewidzialny!
Rozdział 2.
Tajemnica chłopca
Minęło dużo czasu od ostatniego psikusa, bo chłopiec miał już 11 lat. Miał pomysł na kolejne 2 lata. Będzie kradł żelki ze sklepów, ale chłopiec lubił tylko żółte żelki więc kradł gumisie i wysypywał wszystkie do rąk i zjadał tylko żółte misie. Mogę wam pierwszą wyprawę chłopca opowiedzieć… A zaczęło się tak: Chłopiec poszedł do najbliższego sklepu, ale to był sklep monopolowy taki 24 h. Więc pośpieszył do kolejnego sklepu i była to apteka też 24 h. Ale trzeci sklep to był sklep spożywczy „Świnka”, więc wszedł do tego sklepu i zabrał 10 paczek żelków. Na szczęście jestem niewidzialny pomyślał, bo chłopiec stawał się niewidzialny jak było ciemno, a jak dotknie czegoś nie dużego nie małego to się staję też niewidzialne. Wszedł do naj bliższych krzaków i otworzył pierwszą paczkę. Wysypał całą zawartość na ręce i zjadł tylko żółte żelki. I tak dalej i tak dalej.
Rozdział 3.
Niespodzianka.
Kilka miesięcy od pierwszej kradzieży chłopiec wstał, ubrał się i zszedł na dół, a tam rodzice na niego patrzą dziwnym wzrokiem. Atmosfera była drętwa, powietrze zwiastuje coś nieprzyjemnego. Mama się odezwała do taty: „Zygmunt może poczekajmy jeszcze z tą informacją”. Zygmunt, czyli tata Ignacego, czyli chłopca, powiedział: „Nie Elu, powiedzmy to!”. Ignacy pomyślał: „Co jak się dowiedzieli? Co jak na mnie nakrzyczą i dostanę szlaban na rok?”. Tata odezwał się grobowym tonem:
– Synu, musimy poważnie porozmawiać!
– O czym? – Ignacy powiedział to z rozpaczą w oczach
– Wyjeżdżamy do Szwecji!(…) – wypaliła mama. Nie mogła już wytrzymać.
Epilog
No i polecieli do tej Szwecji… Ignacy mało zadowolony, ale za to tata tak, bo miał dużo lepszą pracę z lepszą pensją. Mama zajęła się ekologią i była ekologiem. Zaciekawiła się recyklingiem i gatunkami zagrożonymi wyginięciem. Ale Ignacy znalazł sposób na nowe kradzieże…
Ciąg dalszy nastąpi…
Mam na imię Bruno, uwielbiam fotografię i pisanie.
UwU
fajne
bardzo fajne