Mam pytanko do… Pana Łukasza, nauczyciela języka polskiego. Rozmowę przeprowadziły Julia Piwowarska, Jowita Borkowska i Martyna Czykwin
Jakich używa Pan młodzieżowych wyrażeń?
Uuuu. Staram się ich nie nadużywać. Dbam o to, aby mój język był z jednej strony współczesny, a z drugiej – żeby nie był za bardzo nowoczesny. Jestem raczej ostrożny w dobieraniu młodzieżowych wyrażeń do swojego słownika. Jednak bardzo podobało mi się używanie określenia ,,dzban” w kontekście negatywnym. Znam dużo więcej słów, niż używam. Ostatnio czytałem na przykład o streamerach czy byciu fame’em. Bardzo interesujące.
Jaką postać z przeszłości chciałby Pan poznać osobiście i móc z nią porozmawiać?
Myślę, że zawsze ciekawił mnie jako twórca Cyprian Kamil Norwid – poeta, malarz, polityk, dziennikarz i publicysta. Chciałbym się z nim spotkać, aby usłyszeć, co ma do powiedzenia. Wydaje mi się, że gdyby zaczął mówić, siedziałbym i słuchał z zaciekawieniem.
Czy lubi Pan słuchać muzyki? Jeśli tak, to jaką i dlaczego? A jeżeli nie, to z jakiego powodu?
Ogólnie bardzo lubię słuchać muzyki, czasem mam wrażenie, że nawet bardziej niż ludzi (chociaż może nie powinienem tego mówić). Najbardziej na pewno lubię muzykę klasyczną. Ona jest najbliższa mojemu sercu. Staram się również, aby stale towarzyszyła mi w życiu codziennym. Jeśli miałbym wskazać bardziej młodzieżową czy nowoczesną muzykę, wybrałbym tę elektroniczną. Myślę, że z nią mi najbardziej po drodze. O tym gatunku mógłbym też porozmawiać, ale znam także bardziej popularne piosenki, bo jak każdy słucham radia czy korzystam z Internetu.
Co Pana zdaniem jest największym szczęściem?
To pytanie wielkiego kalibru! Przede wszystkim mam wątpliwości, czy możliwe jest osiągnięcie pełnego szczęścia w życiu, czy nie jest tak, że mamy różne perspektywy i inne cele. I kiedy uda nam się osiągnąć jakiś cel i wpisać go na listę swoich dokonań, to wtedy czujemy szczęście. Nie wiem, czy da się je odczuwać w odniesieniu do wszystkiego. Wiem natomiast z literatury, że są pewne sytuacje, kiedy szczęściem jest całe nasze życie, kiedy czujemy spełnienie związane z tym, czego dokonaliśmy. Może i ja kiedyś takie szczęście odczuję, ale na razie zadowalam się tym cząstkowym.
Czy mógłby pan opisać siebie w trzech słowach?
1.Obserwator to moje podejście do życia. Zdecydowanie pewniej czuję się jako osoba obserwująca sytuacje i wyciągająca z nich wnioski, niż jeśli miałbym ,,grać pierwsze skrzypce”.
2.Czytelnik to postawa, którą uważam za najpotrzebniejszą dla siebie. Mam poczucie, że rozwijam się najlepiej przez to, co czytam, jak czytam i w jaki sposób wyciągam wnioski z tego, co czytam. Tutaj mogę mówić zarówno o wielkiej literaturze, jak lekturach oraz wypracowaniach moich uczniów i uczennic. Dzięki nim mogę wiele się o nich dowiedzieć. Czytanie dla mnie jest czynnością poznawczą.
3.Ogrodnik chodzi o stosunek do czasu. Uważam i uczę się ciągle, że w życiu ważna jest cierpliwość oraz rozkładanie sobie celów długofalowo. Praca ogrodnika kojarzy mi się właśnie z tym. Po kilkudziesięciu latach cierpliwego sadzenia, siania, pielenia, dostajemy owoce całej tej pracy dosłownie i w przenośni. Myślę, że taka postawa ogrodnika jest współcześnie potrzebna niezależnie od wykonywanego zawodu i celu, do którego dążymy. Chroni nas przed szybkimi porażkami i daje szansę na długotrwałe zwycięstwo.
Jakiego szkolnego przedmiotu nie lubił Pan najbardziej?
Ach, miałem przedmioty, których nie lubiłem z różnych powodów. Były takie, których nie lubiłem, bo nie byłem z nich dobry, i takie, których uczył ktoś nieprzyjemny. Czasem zdarzało się, że choć byłem słaby, nauczyciel sprawiał, że sam przedmiot nie był taki zły i na odwrót. Było tak np. z geografią. Nauczyciele tego przedmiotu często się zmieniali, a ponadto trafiałem do klas, w których geografia nie cieszyła się uznaniem. A szkoda, bo od najmłodszych lat lubiłem czytać mapy czy uczyć się stolic na pamięć. Słaby byłem z plastyki i fizyki, dwóch zupełnie różnych przedmiotów. Oba szły mi opornie i uważałem je za męczące. Po latach przekonałem się do fizyki, nawet czasem o niej czytam. Nie udało mi się jednak przekonać do plastyki, lecz może kiedyś to nastąpi.
Jak Pan się czuje z tym, że to fleksja powoduje lekcje online?
Przyznam że z tego powodu jest mi coraz gorzej. Zostałem już upomniany przez jednego z nauczycieli w naszej szkole, że muszę przestać, bo kraj może tego nie wytrzymać (śmiech). Być może to znak siły, jaka tkwi w naszej polskiej fleksji. Jest to dla mnie zmartwienie przede wszystkim dlatego, że wbrew pozorom wcale nie lubię nauczania zdalnego. Nie przekonuje mnie jego skuteczność. Oczywiście, gdyby zależało to ode mnie, fleksja nie miałaby takiej mocy. Uważam to raczej za przykry żart losu: kiedy tylko zaczynamy omawiać najtrudniejszy dział polonistyczny, wtedy każda z klas trafia na nauczanie zdalne. Możemy tylko mieć nadzieję, że ta dziwaczna passa kiedyś się skończy.
Czy lubi pan podróżować, jeśli tak to gdzie chciałby pan się znaleźć? Czy inspirują Pana do tego lektury o podróżach?
Tak, lubię podróżować, wręcz uwielbiam. Zawsze czekam z utęsknieniem na czas, kiedy mogę gdzieś pojechać i coś zobaczyć. Staram się nie tylko odwiedzać miejsca nowe, ale też szukać czegoś nowego w miejscach, które już znam. Wolę podróżować po Polsce i Europie, niż zapuszczać się w odległe krainy. W podróżach szukam głównie okazji do tego, aby spojrzeć z innej perspektywy na siebie albo na świat. Nie jestem w tym specjalnie odkrywczy, ponieważ wiele osób o tym wcześniej pisało. Szukam zazwyczaj śladów tego, co o danym kraju czy regionie słyszałem albo czytałem. Ostatnio moimi odkryciami są Francja i Szwajcaria. Szczególnie Szwajcaria przyjemnie mi się kojarzy, najchętniej chodzę tam po górach, oglądam galerie, przyglądam się miastom. Jeśli chodzi o inspiracje, zdarza mi się czasem pojechać do miejsca z polecenia w książce, na przykład raz pojechałem do miasteczka we Francji, które pewna pisarka poleciła w jednym ze swoich listów napisanym prawie 100 lat temu, ale i tak bardzo mi się tam podobało.
Jak się pan czuje z myślą, iż inspiruje Pan wiele młodych osób każdego dnia?
Ja tak nie myślę. Mam zupełnie inny stosunek do mojej pracy. Nastawiam się raczej na motywacje niż inspiracje. Chcę, aby nasze spotkania w ramach zajęć z języka polskiego były motywacją do rozwoju i to nie tylko polonistycznego. Język polski uważam za przedmiot w szkole, który najbardziej zmusza człowieka do rozwoju pozaszkolnego. Uczymy się go głównie poza lekcjami, bo tak jest z kulturą, z tradycją, cywilizacją. Jeśli przy okazji udaje mi się zainspirować kogoś do czegoś, to jest to dla mnie bardzo miłe i stanowi zachętę, aby robić to dalej. Pozwolę sobie też dodać, że zostałem nauczycielem między innymi dzięki temu, że na swojej drodze spotkałem wielu nauczycieli, którzy zainspirowali mnie do nauki właśnie w taki sposób.
Gdyby miał Pan czas o czym napisałby Pan książkę?
Myślę że napisałbym książkę na temat, o którym pisze prawie każdy pisarz, czyli o człowieku i jego życiu. To jest temat niewyczerpany, tak szeroki, złożony i zmienny. Jeśli kiedyś będę miał czas, na razie go nie mam, chciałbym spróbować pokazać, co czuje człowiek XXI wieku, przed jakimi wyborami stoi i przede wszystkim, jakich wyborów powinien dokonywać. Czy jest tak, że współcześnie nie ma zasad i nie wiadomo, dokąd iść, a może są drogi, tylko trzeba chcieć ich trochę poszukać.
O czym Pan marzy?
Kiedy zastanawiałem się nad tym przy zupełnie innej okazji w minionym roku, zdałem sobie sprawę, że nie za bardzo mam jakiekolwiek marzenia. Może to wynik tego, że jestem starszy, a może różne marzenia zdążyłem już przeobrazić w plany. Myślę, że jeśli miałbym dziś szukać marzeń na przyszłość, to chciałbym widzieć wokół siebie coraz więcej spokoju i harmonii, chodzi mi zarówno o spokój i harmonię we mnie, jak i poczucie, że idę do jakiegoś konkretnego celu i robię coś potrzebnego sobie i innym. To jest jedno z moich wielkich marzeń. Natomiast jeśli chodzi o te mniejsze, to jest parę miejsc, dokąd chciałabym się wybrać, jak na przykład północna Francja, wybrzeża Atlantyku.
Czy lubi pan śpiewać? (jest to pytanie od naszych wiernych fanów gazetki)
Uuuu, tak lubię śpiewać, w dobrym towarzystwie i dobry repertuar 🙂
Co sądzi pan o tik-toku? Czy popiera pan używanie takiej aplikacji?
Bardzo szerokie i trudne pytanie. Zanim odpowiem, zacznę od anegdoty. Podczas godziny wychowawczej z moją klasą (którą w tym miejscu serdecznie pozdrawiam) rozmawialiśmy o Internecie i jego wpływie na użytkowników i użytkowniczki, nie tylko młode. Z rozmowy tej wynikło zupełnie przypadkiem, że Internet jest czymś w rodzaju kawy, która wypłukuje z naszego organizmu większość minerałów i mikroelementów potrzebnych do życia. Podobnie działanie dla naszej świadomości ma Tik Tok czyli zestawienie krótkich bardzo intensywnych filmików, które z reguły nie mają żadnej głębszej wartości. W języku angielskim jest znakomite słowo, które to oddaje, ,,entertainment”, czyli taka lekka rozrywka pozbawiona głębszego sensu. Trochę przeraża mnie sytuacja, w której dla większości młodych użytkowników i użytkowniczek kultura staje się właśnie taką krótką i lekką zabawą, za którą nic nie stoi. Prawdziwa kultura, którą wymyślili Grecy i która następnie rozwinęła się w średniowieczu, o którą walczyli polscy romantycy, to coś zupełnie innego. Jest długotrwała i skupia się na tym, co jest głęboko, a nie na wierzchu. Może to moje przerażenie jest przesadą, ale boje się, czy nie stanie się tak, że kultura będzie się już kojarzyła tylko z mediami społecznościowymi. O ile nie chciałbym powiedzieć, że trzeba zakazać Internetu i myślę, że te aplikacje mogą spełniać swoją funkcję, zależy i bardzo na ocaleniu kontaktu z prawdziwą kulturą. Nie chciałbym, aby Internet stał się jedynym źródłem poznawania świata.
Jaką kuchnię lubi Pan najbardziej? Proszę opowiedzieć o swoim ulubionym daniu.
Myślę że moją ulubioną kuchnią jest kuchnia południowej Europy. Nie chciałbym ograniczać jej głównie do włoskiej, lecz chodzi głównie o nią. Lubię w niej to, że jest kuchnią zarazem zróżnicowaną, jak i prostą w przygotowaniu, o czym przekonałem się podróżując w tamtych stronach. Na potrzeby wywiadu mógłbym powiedzieć, że moim ulubionym daniem jest pizza, ale nigdy się nad tym wcześniej nie zastanawiałem, lubię wiele dań.
Co Pan sądzi o nowej technologii, doprowadzi ona do zagłady czy rewolucji?
Rozwój nowych technologii śledzę z dużym zaangażowaniem. W wolnych chwilach czytam, jakiego rodzaju badania nad sztuczną inteligencją się obecnie wykonuje, przyglądam się, do jakich dziedzin życia ludzkiego wykorzystuje się wprowadzanie danych do komputerów po to, aby na podstawie tych danych mogły wyciągać własne wnioski, gdyż jest to podstawa działania sztucznej inteligencji. Jestem bardzo często przerażony, czytając o tym, że niektóre programy są w stanie rozpoznawać twarze z dokładnością do kilkuset milionów zapamiętanych. Te programy są w stanie za nas wyrzucać śmieci! Prowadzi się badania nad tym, aby używać robotów do operacji medycznych. Ciekawe, czy będziemy się bardziej bali, wiedząc, że operuje nas robot. Martwi mnie, coś, na co przygotował mnie m.in. Stanisław Lem – czy technologia nie przejmie zbyt wielu obszarów życia człowieka, czy wciąż będziemy nad nią panować, czy to ona przejmie kontrolę nad nami.
Czym się Pan interesuje?Jakie ma Pan hobby?
Mało mam czasu na zainteresowania, ale i tak mam kilka swoich największych, tych od dzieciństwa. Jednym z nich jest śledzenie sportu zarówno tego w wydaniu zespołowym, jak indywidualnym. Nie wiem, czy można nazwać to hobby, bo jestem tylko obserwatorem. Lubię też dowiadywać się o językach, od kilku lat obserwuję, jak języki są zbudowane, jakie są między nimi relacje. Kiedyś moim wielkim hobby była historia, którą zajmowałem się przez dłuższy czas szkolnej edukacji (czytając książki i biorąc udział w wolontariatach związanych z historią Polski). W czasie wolnym lubię zajmować się aktywnością fizyczną, czyli np. pływam kajakiem i jeżdżę na nartach.
Co Pan najlepiej wspomina z czasów studiów?
Mam dwa zupełnie różne wspomnienia. Pierwsze będzie bardziej górnolotne, drugie – bardziej przyziemne. W czasie studiów mogłem bezkarnie spędzać po parę godzin dziennie w bibliotece, czytając książki. Do dziś pamiętam, do których bibliotek chodziłem i gdzie siadałem oraz oczywiście, jakie książki czytałem i co wtedy sobie myślałem. Te przeżycia i wrażenia ze mną zostały i na długo jeszcze zostaną. Z rzeczy, które raczej każdy lubi, pamiętam czas po obowiązkowej szkole, kiedy zaczynamy się uczyć tak naprawdę dla samych siebie i poznajemy nowych przyjaciół. Myślę że ten okres, który nazywamy młodzieńczą wolnością bardzo mi się podobał. I to, że mogłem się nauczyć nowych rzeczy i popełnić wiele błędów, których ani wcześniej ani później nie mógłbym popełnić.
Dziękujemy za rozmowę.